Ostatnie lata to duży wzrost zainteresowania zegarkami vintage. Należy podkreślić, że jest to tendencja globalna, a nie tylko regionalna. Kolekcjonerstwo zegarków jest dobrze rozwinięte w Europie zachodniej, Ameryce Północnej, a od kilkunastu lat coraz lepiej rozwija się w Europie wschodniej, Australii, Ameryce południowej i wreszcie na ogromnym rynku azjatyckim. Internet otworzył kolekcjonerom ogromne możliwości i w praktyce usunął granice. Jak na tym tle wygląda nasz krajowy rynek?
Od ponad dekady obserwujemy stały wzrost zainteresowania zegarkami nad Wisłą. Jest to rozwój wielopłaszczyznowy. Wzrasta zarówno zainteresowanie zegarkami naręcznymi, tak nowymi jak i vintage, jak również świadomość konsumentów. Stoi za tym rozwój krajowego środowiska. W ostatnich latach powstało co najmniej kilkanaście liczących się forów, portali czy grup dyskusyjnych m.in. na globalnym portalu Facebook. Wiele z tych inicjatyw przekracza granice internetu i przybiera realne kształty czy struktury. Do takich należy Klub Miłośników Zegarów i Zegarków (KMZiZ) czy niedawno powstałe Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Zegarmistrzostwa (SPiRZ).
Rozwój środowiska kolekcjonerów i pasjonatów nie uszedł uwadze branży. Dynamika, świeżość i energia tych grup sprawia, że stały się one atrakcyjną perspektywa dla brandów. Sztandarowym przykładem jest portal Fratellowatches i ich wydarzenie „Speedytuesday”, którego popularność skłoniło markę Omega do wydania limitowanego zegarka o tej nazwie. Dynamika rynku zegarków vintage, duży wzrost cen poszczególnych modeli na przestrzeni kilku lat, czy kolejne rekordy cen bite w domach aukcyjnych nie uszły uwadze inwestorów. Zegarki stały się ciekawą i stosunkowo stabilna alternatywą dla inwestycji w waluty, metale szlachetne itp. Są też ciekawą i często prestiżową opcją dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Obecnie inwestowaniem w zegarki zajmują się nie tylko zamożne osoby prywatne, ale również firmy i grupy inwestycyjne.
Kolekcjoner czy inwestor?
No dobrze, ale jak ma się w tym odnaleźć typowy (lub mniej typowy) Kowalski? Załóżmy, że Twoim wujkiem nie jest Bill Gates, nie otrzymałeś wielkiego spadku i nie posiadasz szybów naftowych na zatoce Meksykańskiej. Z drugiej strony posiadasz pewne nadwyżki finansowe, a zegarki są ci bliskie. Bardzo możliwe, że już wcześniej myślałeś o tym, aby zamiast lokować pieniądze na koncie, przeznaczyć je na zegarki, które mają w perspektywie czasu zyskać na wartości, a przynajmniej dobrze trzymać cenę. Jeśli Twoje myśli biegną w tym kierunku, to być może masz zadatki, aby rozpocząć przygodę z inwestowaniem w zegarki.
Co jednak jeśli jesteś klasycznym kolekcjonerem? Zbierasz zegarki z uwagi na ich wartość historyczną, rzadkość występowania itd. Jednym słowem przy zakupach używasz „klucza”, którego główną składową nie jest potencjalny wzrost wartości zegarka na przestrzeni lat. Czy to wyklucza „mądre” ulokowanie swoich pieniędzy w kolekcji? Moim zdaniem nie. Kolekcjoner gromadzi swój zbiór świadomie w oparciu o wytyczne merytoryczne, chronologiczne lub inne, ale zawsze na podstawie pewnych założeń, co odróżnia kolekcjonera od zbieracza. Przy odpowiednim wyborze kierunku w jakim chcemy budować kolekcję, może się okazać, że będzie ona wartościowa nie tylko pod względem merytorycznym, ale również inwestycyjnym.
Jak zacząć? Co i jak wybierać?
Dobrym początkiem powinno być wyznaczenie sobie kierunku i pewnego zakresu poszukiwań oraz idących za nimi zakupami. Perspektywy są ogromne. Można kolekcjonować zegarki ze względu na typ mechanizmu (np. chronografy), zastosowanie (np. divery, zegarki medyczne, zegarki wojskowe, lotnicze), okres powstania czy kraj produkcji. Spora popularnością cieszą się kolekcje monograficzne konkretnego brandu (Omega, Rolex, Enicar).
Istnieją oczywiście pewniaki, zegarki od lat popularne, pożądane, doskonale trzymające cenę, a zazwyczaj zyskujące wartość z roku na rok. Po analizie cen w renomowanych domach aukcyjnych np. Christie’s, widać jak na dłoni, że takie marki jak: Heuer (modele Autavia, Silverstone, Monaco), Rolex, Omega (starsze referencje modeli Speedmaster, Railmaste, Seamaster 300 czy Flightmaster), Patek Philippe i wiele innych, były, są i najprawdopodobniej będą towarem pożądanym, a co za tym idzie zyskującym na wartości. Kolejną taką kategorie stanowią zegarki związane z ważnymi wydarzeniami lub osobistościami. Problem pojawia się, kiedy przeanalizujemy ceny końcowe wspomnianych pozycji. Dla większości początkujących czy nawet bardziej zaawansowanych kolekcjonerów może być to próg nie do przeskoczenia.
Bariera finansowa nie musi być murem, na którym zatrzyma się budowanie wartościowej, perspektywicznej kolekcji. Nadal istnieją marki niedocenione, niszowe z dużym potencjałem zwrotu. Pomocne może być również operowanie ramami czasowymi, z określonym planem kolejnych zakupów. Nie jest łatwe doradzanie komuś wirtualnie na odległość, bez znajomości jego możliwości, ambicji, planów i wizji na własną kolekcję. Łatwiej może być doradzić czego nie zbierać, np. pomysł zebrania zegarków wszystkich szwajcarskich marek wiązał by się z koniecznością posiadania hali na kilkanaście tysięcy pozycji, często zegarków o znikomej wartości. Mimo to istnieją pewne stałe zasady. Jedną z nich jest „Mniej znaczy więcej”. Zamiast kupować 12 zegarków w roku, jeden na miesiąc, może lepiej wybrać 1 lub 2 modele ale luksusowych marek? Zwarte, mniejsze kolekcje oparte na wartościowych zegarkach mają wiele praktycznych zalet. Są łatwiejsze w przechowywaniu, ekspozycji, nie wymagają tak wielkich nakładów na okresowe serwisy. Duże kolekcje są imponujące, robią wrażenie, ale w razie zakończenia przygody z kolekcjonerstwem lub zamknięcia inwestycji mogą okazać się bardzo trudne w sprzedaży jako całość. No chyba, że mówimy o kolekcji 200 Rolexów i Heuerów, wtedy nie mam więcej pytań.
Na co zwrócić uwagę?
No dobrze, załóżmy, że masz już określony kierunek swoich poszukiwań. Twój wybór padł na divery z lat 40-70-tych. W tym momencie większość kolekcjonerów ma przed oczyma Paneraia włoskich podwodników, Rolexa Submarinera, Blancpaina Fifty Fathoms i wiele innych kultowych modeli. Niektóre z wymienionych zegarków są bardzo trudne do zdobycia ze względu na cenę (Fifty Fathoms, Submariner) lub cenę i rzadkość występowania (Panerai z lat 40-tych). Nawet skupiając się tylko na diverach, można wytyczyć zamknięte ramy kolekcji/inwestycji. Pierwszym z brzegu, ale trafionym przykładem są zegarki używane przez ekspedycje badawcze Jacquesta Cousteau. Mamy tu potencjalną kolekcje kilkunastu ciekawych modeli, które przez ponad 20 lat pojawiały się na nadgarstkach członków ekipy Cousteau. Kilka z nich jest bardzo trudnych do zdobycia ( np. Rolex Submariner, Sea Dwellers czy Blancpain Fithy Fathoms), ale wiele jest nadal dość osiągalnych ( m.in. Lip Nautic-Ski, Doxa SUB 300T, ZRC czy Nivada Depthomatic). Za tymi zegarkami stoi ciekawa historia, dobrze opisana i potwierdzona porządną ikonografią.
Jak kupować aby nie stracić zainwestowanych pieniędzy? Przede wszystkim liczy się oryginalność. Nie chodzi o podróbki we współczesnym tego słowa znaczeniu. Zegarki vintage nie są podrabiane tak nagminnie jak współczesne modele, chociaż i to się zdarza (patrz np. Blancpain Fifty Fathoms). Dużo częściej zdarza się niezgodność poszczególnych elementów zegarka. Takie wady jak podmienione wskazówki od innego modelu, nieoryginalna koronka, zamieniony mostek w mechanizmie czy wymieniony bezel w skrajnych przypadkach mogą obniżyć wartość zegarka nawet kilkukrotnie. Kolejne zagadnienie to renowacje. Polerowana koperta czy odmalowana tarcza niemal zawsze obniżają wartość kolekcjonerską zegarka. Oczywiście w sytuacji kiedy zegarek jest mocno zniszczony, nie da się czasami uniknąć renowacji, zawsze jednak warto szukać egzemplarzy w dobrym, oryginalnym i nieodnawianym stanie. Ideałem kolekcjonera-inwestora jest zegarek w stanie NOS (z ang. New Old Stock). Czyli zegarek fabryczny, nieużywany, ze starych zapasów w klasycznym rozumieniu tego zwrotu zachowany z kompletem zakupowym tj. oryginalnym opakowaniem, zawieszką, gwarancją, folią na deklu itp. Pożądane są również zegarki w stanie Mint – noszące jedyni minimalne ślady użyłkowania. Oczywiście przy tak użytkowych zegarkach jak divery rzadko jest szansa trafić na nieużywany egzemplarz, ale poszukiwanie egzemplarza jak najbardziej zbliżonego do stanu fabrycznego i bez późniejszych ingerencji, zawsze jest dobrą drogą, nawet jeśli wiąże się z zainwestowaniem na starcie nieco większej kwoty.
Gdzie szukać ofert?
No dobrze, mamy już rozeznanie co chcemy zbierać i na co zwracać uwagę przy zakupach. Kolejne pytanie, to gdzie szukać naszych wymarzonych walorów? Umówmy się, że prawdopodobieństwo znalezienie rzadkiego i cennego zegarka na osiedlowym, bazarku miedzy stoiskiem z kapusta a jajkami jest raczej niewielkie (chociaż zdarzały się takie przypadki, nawet autorowi tego tekstu). Miejsc na zakupy jest sporo. W globalnej sieci dużą popularnością cieszy się specjalistyczna platforma Chrono24, skupiająca się jedynie na zegarkach. Wielki „rynek” otwiera serwis aukcyjne Ebay. Dzięki programom płatności międzynarodowych zabezpieczających zakup i weryfikacji sprzedawców, są to relatywnie łatwe i bezpieczne miejsca zakupów. Poza wymienionymi istnieje wiele mniejszych ale ciekawych portali zakupowych.
Warto udzielać się na forach, grupach dyskusyjnych. Poza poznawaniem środowiska, zdobywaniem ciekawych znajomości i poszerzaniem wiedzy, można również trafić na ciekawe oferty sprzedaży. Na wielu forach funkcjonują działy sprzedaży, bazarki itp. Mają one kilka podstawowych zalet. Transakcja odbywa się w raczej zamkniętej i stosunkowo zaufanej grupie odbiorców. Poza tym bardziej koleżeńska forma otwiera pole dla barteru albo wymiany z dopłatą, co często niweluje barierę finansowa danego zakupu.
Są oczywiście klasyczne giełdy, bazary staroci czy jarmarki, na których również można trafić na zegarki unikalne i z najwyższej półki. Są to jednak miejsca „podwyższonego ryzyka”. Kupując na giełdzie nie zawsze jest możliwość w pełni zweryfikować konkretny zegarek, oryginalność jego części czy stan techniczny mechanizmu. Dochodzi to tego również problem legalności pochodzenia danego zegarka. Aby kupować stosunkowo bezpiecznie na tego typu rynkach potrzebna jest wiedza i trochę doświadczenia. Mimo to warto zainteresować się tym kierunkiem poszukiwać. W Polsce giełdy i bazary funkcjonują w wielu większych miastach. Warto z czasem przekroczyć zakupowe granice kraju. Popularne rynki zakupów bezpośrednich to Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania, Skandynawia i wiele innych.
Jakkolwiek syntetyczne i zwięzłe jest to opracowanie, to mam nadzieje, że nieco ułatwi początki przygody z zegarkami vintage nowym pasjonatom. Proszę pamiętać, że wszystkie powyższe tezy są tylko ogólnymi wytycznymi. Zakupy i inwestycje powinny być poprzedzone głębszą analizą rynku, najlepiej konkretnego modelu i w oparciu o kilka niezależnych źródeł. Dopiero wtedy początkujący kolekcjoner-inwestor ma pewne podstawy do podjęcia decyzji gdzie ulokować kapitał. Rady te nie tyczą się raczej doświadczonych kolekcjonerów, którzy doskonale wiedzą co, jak, gdzie i za ile kupować.
Udanych łowów.
Autor: Mateusz Piechnik
Wpis ukazał się pierwotnie w 2017 r. na łamach magazynu „Zegarki Club”.
Bibliografia: