Miejscowość Glashütte położona w Saksonii urosła do rangi jednego z najważniejszych niemieckich ośrodków zegarmistrzostwa w połowie XIX wieku. W 1845 roku Ferdinand Adolph Lange otworzył w Glashütte, niewielkim górniczym mieście, pierwszy zakład zegarmistrzowski, co zapoczątkowało proces kumulacji branży w tym regionie. Adolph Lange był nie tylko założycielem firmy A. Lange & Söhne, ale „wychował” pierwsze pokolenie miejscowych zegarmistrzów z Juliusem Assmannem i Moritzem Grossmannem na czele.

W 1878 ten drugi założył w Glashütte szkołę zegarmistrzowską. Miasto stało się krajowym centrum zegarmistrzostwa, a zegarki produkowane w Glashütte synonimem wysokiej jakości, o czym świadczy kopiowanie konstrukcji tzw. Systemu Glashütte opartego na płycie ¾ nawet przez firmy szwajcarskie.
Fabryka UROFA i UFAG oraz marka Tutima
Dobra koniunktura producentów z Glashütte trwała do I wojny światowej. Pomimo wysokiej jakości kieszonkowe zegarki z Niemiec były zdecydowanie droższe od ich szwajcarskich odpowiedników, a coraz większą popularność zyskiwały zegarki naręczne. Stało się to powodem kłopotów finansowych saksońskich firm i doprowadziło do restrukturyzacji i częściowej nacjonalizacji tamtejszej branży.
W 1926 roku z masy upadłościowej Deutschen Präzisions-Uhrenfabrik Glashütte założono Uhren-Rohwerke-Fabrik Glashütte AG (UROFA), której zadaniem było projektowanie i produkcja mechanizmów oraz Uhrenfabrik AG (UFAG), odpowiedzialną za przygotowywanie kompletnych zegarków. Linie montażowe w obu fabrykach zostały dostosowane do potrzeb produkcji zegarków naręcznych. Zakłady UROFA szybko wdrożyły produkcję własnych, całkowicie niemieckich mechanizmów.
Około 1930 roku zakłady UFAG rozpoczęły produkcję zegarków wyższej klasy pod marką Tutima.
Chronograf Tutima kal. Urofa 59
W roku 1938 UROFA i UFAG otrzymały rządowe zlecenie na projekt i produkcję chronografów, które miały trafić na wyposażenie pilotów niemieckiego Luftwaffe. Do 1941 roku opracowany został mechanizm Urofa kal. 59. Był to zintegrowany chronograf o średnicy 33,84 mm, łożyskowany na 17 kamieniach z zabezpieczeniem antywstrząsowym osi balansu i pracujący z częstotliwością 18000 a/h. Warto podkreślić, że po Longines 13ZN i Hanhart kal. 41, był to trzeci mechanizmie chronografu typu flyback. Mechanizmy Urofa trafiły do chronografów marki Tutima, a te na wyposażenie głównie pilotów jednostek myśliwskich Luftwaffe.

Tutima Flieger, podobnie jak Hanhart kal. 40/41, jest zegarkiem bardzo charakterystycznym i łatwym do rozpoznania. Jego projektanci dołożyli starań, aby był on praktyczny i czytelny w warunkach bojowych. Okazała koperta o średnicy około 40 mm, czarna tarcza i kontrastowe, szkieletowe wskazówki miały ułatwić odczytanie pomiaru w każdych warunkach. Bardzo duża koronka naciągowa i przyciski chronografu pozwalały na ich obsługę również w lotniczych rękawicach, a dodatkowymi elementami orientacyjnymi były dla pilota dolny przycisk chronografu (flyback) i znacznik na obrotowej lunecie pomalowane na czerwono. Elementy, które obecnie są często postrzegane jako historyczna ciekawostka, były wówczas praktycznymi atrybutami wyposażenia kabiny pilotów wojskowych.
Chronografy lotnicze Tutima były używane w armii III Rzeszy w latach 1941-45 i szacuje się, że w tym czasie zakłady w Glashütte wyprodukowały około 30 tys. egzemplarzy.


Powojenne losy zakładów UROFA i UFAG oraz marki Tutima rozdzieliły się tak jak same Niemcy po upadku rządów Hitlera. Ostatniego dnia wojny Armia Czerwona zbombardowała Glashütte, powodując duże zniszczenia tamtejszych fabryk zegarków. Dzień wcześniej Ernst Kurtz właściciel UROFY opuścił miasto wraz ze swoim majątkiem.
W tym czasie kontrolę nad zakładami przejęli Rosjanie, którzy byli żywo zainteresowani mechanizmami chronografów produkowanych w Glashütte. Maszyny, części, dokumentacja oraz zespół pracowników pracujących przy kalibrze 59 w 1947 roku zostały przetransportowane do Moskwy, gdzie w Pierwszej Moskiewskiej Fabryce Zegarków uruchomiono montaż chronografów Kirow opartych na tym mechanizmie i częściach wytwarzanych w Glashütte. UROFA mimo wojennych zniszczeń i częściowej grabieży mienia funkcjonuje samodzielnie aż do 1951 r. kiedy utworzono VEB Glashütter Uhrenbetriebe (GUB) konsolidujące pozostałych w Glashütte producentów zegarków.

Jednocześnie Ernst Kurtz kontynuował produkcję zegarków w Niemczech Zachodnich, początkowo działając w południowych Niemczech, a od 1951 r. w miejscowości Ganderkesee w Dolnej Saksonii. Działalność Kurtza odwoływała się do tradycji pierwotnej fabryki, również w nazewnictwie. Powstała „NUROFA – Norddeutsche Uhren-Rohwerkefabrik” (północnoniemiecka fabryka zegarków ebauche), przemianowana w 1959 roku na UROFA oraz firma oferująca kompletne zegarki Tutima Uhren. Zakłady Kurtza kontynuowały działalność do roku 1960.
Marka Tutima została reaktywowana w 1970 r. W 1982/83 roku Tutima była jedną z trzech niemieckich firm, którym przyznano kontrakt na dostarczenie zegarków dla pilotów zachodnioniemieckiej Luftwaffe. Było to podstawą do opracowania chronografu Tutima ref. 798. W 1984 roku Tutima wygrała kolejny kontrakt, a model 798 trafił do sił powietrznych innych członków NATO.

Tutima ref. 798 czasami określana jest mianem ostatniego mechanicznego zegarka lotniczego, a to z uwagi na fakt, że w tym czasie większość zachodnich armii wymieniała przydziałowe zegarki mechaniczne na modele kwarcowe. Był to masywny (średnica 43, grubość 14,6 mm) chronograf o charakterystycznej kopercie z krótkimi uszami i płaskimi, głęboko w nią wpuszczonymi zintegrowanymi przyciskami. Opływowa forma zegarka zmniejszała ryzyko jego zaczepienia o ekwipunek pilota. Kolejnym wyróżnikiem było matowe, proszkowane wykończenie powierzchni koperty i bransolety, które niwelowało połyski światła słonecznego. Model ref. 798 napędzał automatyczny mechanizm Lemania kal. 5100 z centralną wskazówką licznika minut, co zdecydowanie poprawiało czytelność zegarka. Wcześniej, bo w 1979 r. chronograf o podobnej specyfice z mechanizmem Lemania kal. 5100 dostarczyła na zlecenie lotnictwa RFN szwajcarska Orfina.


Historia chronografu Tutima ref. 798 zakończyła się na początku XX wieku, kiedy zakłady Lemania wstrzymały produkcję mechanizmu kal. 5100. Ostatni praktycznie stosowany w armii mechaniczny zegarek lotniczy przeszedł w stan spoczynku.
Obecnie Tutima bardzo chętnie nawiązuje do swoich historycznych modeli, szczególnie stylistyki chronografów stosowanych podczas II wojny światowej, co nie oznacza, że nie szuka również nowych inspiracji.

Mam nadzieję, że podobał się Państwu ten krótki wpis Znacznie więcej na temat niemieckich chronografów przeczytacie również w książce Chronografy – ukryte piękno, nad którą trwają obecnie intensywne prace.
Pozdrawiam serdecznie
Mateusz Piechnik
